Uczy nas pan Rzepecki, że nowoczesny patriotyzm to nie pomniki, ale obiekty użyteczności publicznej noszące imiona bohaterów i znanych ludzi. Sympatia społeczeństwa do tych jakże, użytecznych obiektów, przeniesie się w sposób oczywisty na ich patronów, a o to właśnie chodzi. Polemika z takim „filozoficzno-gospodarczym” podejściem do sprawy nie ma sensu. Słowa, które padły z portalowej ambony „Mojej Bochni” są przecież słuszne, ale w odniesieniu do obiektów i pomników przyszłych, których jeszcze nie ma, natomiast fałszywie brzmią w sprawie pomnika wybitnego Syna Ziemi Bocheńskiej – Bohatera Narodowego gen. Leopolda Okulickiego. Fałszywie – wobec pamięci ostatniego Komendanta Armii Krajowej i fałszywie – wobec tych, którzy z niemałym trudem i przeciwnościami walczyli o miejsce na pomnik, czyli o sam plac i jego nazwę i tych, którzy podjęli się budowy pomnika. Zainteresowanych odsyłamy do artykułów na ten temat zamieszczonych na łamach „Wiadomości Bocheńskich” : „Droga do pomnika” (W.B. nr 1 (33) 1997 s. 2-5), „Zamach na pomnik ? Pomnik L. Okulickiego wartością ogólnonarodową” (W.B. nr 4 (60) 2003 s.1-4) oraz czarnej księgi sporządzonej w „Domu Bochniaków” i tam podpisanej przez 26 organizacji kombatanckich z całej Polski i zagranicy, a spoczywającej w Urzędzie Miejskim w Bochni. Takich pomników ruszać nie można, a każdy pomysł spotka się ze sprzeciwem naszego Stowarzyszenia, Oddziału Bocheńskiego Światowego Związku Żołnierzy AK i z pewnością samorządu bocheńskiego. Należy podkreślić, że władze samorządowe Bochni w kadencji 1990-1994 i 1994-1998, kiedy burmistrzem Bochni był dr Teofil Wojciechowski doprowadziły do zatwierdzenia nazwy placu, lokalizacji pomnika i walnie przyczyniły się do jego wybudowania. Przyjrzyjmy się bliżej konstrukcji tego pomysłu. Słyszymy w nim przede wszystkim okrzyk : „Przenieść pomnik !!!” a dopiero w tle za nim jest sugestia, że po przeniesieniu pomnika wybuduje się na tym miejscu parking. Nie ważne kiedy, nie ważne za jakie pieniądze i czy inwestycja nie natrafi na niemożliwe do przebycia bariery środowiskowe, komunikacyjne, prawne, a zwłaszcza fatalne warunki geologiczne. Podobne hasła rzucane w podobny sposób, w minionym okresie, doprowadziły do wycięcia wielu wspaniałych obiektów przyrody pod rzekomo mające powstać i nigdy nie zrealizowane inwestycje. Autor nie powiedział czy w ogóle taka inwestycja jest możliwa do realizacji, bo przecież nie wie, że 60 m. pod placem biegnie poziom Danielowiec, że grunt nie jest pewny z geologicznego punktu widzenia oraz nie dodał, że założenia miejscowego planu przestrzennej zabudowy Bochni nie przewidują dogęszczania parkingami centrum Bochni lecz ciekawe rozwiązania komunikacyjne miasta są bardziej nowoczesne i diametralnie inne. Ściąganie samochodów do centrum zabytkowego i aspirującego do roli uzdrowiska miasta, dogęszczanie tego centrum parkingami było by działaniem samobójczym, bo w ten sposób nie rozwiąże się komunikacji samochodowej, ale jeszcze bardziej się ją utrudni i dlatego wszystkie koncepcje strategiczne Rady Miejskiej w Bochni wskazują na potrzebę wyprowadzenia z centrum Bochni ruchu samochodowego, a nie odwrotnie. Wystarczy poznać choćby wypracowane w październiku 2008 r. stanowisko Komisji Urbanistyki w sprawie lokalizacji parkingów w mieście (dokumentacja w U.M. Bochni). Zamiast przemyślanej, planowej gospodarki miejskiej pan Rzepecki proponuje Bochni pełny woluntaryzm, działanie z doskoku, niezgodnie z planami rozwoju Bochni, a zgodnie – z jakimś oderwanym od rzeczywistości wyobrażeniem lub podszeptem. Takie pomysły zainteresowanych parkingiem nie mogą przewyższyć takich wartości jak urbanistyka i estetyka centrum miasta, jego walory historyczne i rekreacyjne. Nie takie są potrzeby miasta jak widzi to redakcja Mojej Bochni.
Zarząd Główny Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej