Na końcu ul. Solna Góra-boczna 4 IX 1943 r. Niemcy spalili zwłoki ok. 1000 Żydów rozstrzelanych na placu apelowym getta i 200 rozstrzelanych pod wysoką skarpą po przeciwnej stronie ulicy
W tym rejonie (140 m. na północny wschód od pomnika Ofiar Holokaustu z Bochni i Okolicy Niemcy spalili zwłoki 60 Żydów i Żydówek zastrzelonych w getcie, którzy ukrywali się w piwnicach i strychach w trakcie jego likwidacji w dniu 4 września 1943 r. Spalono także Żydów zamordowanych tego dnia na placu apelowym w Bochni przy ul. Kowalskiej/Brackiej. Na stoku Solnej Góry Niemcy rozstrzelali 200 schwytanych Żydów i Żydówek, którzy ukrywali się w czasie akcji likwidacji getta. Świadkiem rozstrzelania Żydów na Solnej Górze była Sabina Weinfeld, wyprowadzona na miejsce egzekucji razem z swoim czteroletnim bratankiem i innymi Żydami. Ranna tylko w ramię wyczołgała się w krzaki spod stosu trupów, a w nocy przemykając ukradkiem przedostała się do kryjówki swojego bratanka Uszera Weinfelda w Borównej. Relację Sabiny Weinfeld powtórzył Uszer Weinfeld Wandzie Kobielowej w dniu 23 września 2003 r. w Bochni.
Pod kierunkiem Niemców spaleniem Żydów musiała zająć się wyznaczona obsługa żydowska. Ułożyła zwłoki w stos przeplatany deskami z parkanów likwidowanego getta. Następnie stos ten oblany ropą podpalono. Gdy płomienie ogarnęły stos Niemcy zastrzelili całą obsługę żydowską, a trupy wrzucali na stos. Od buchających wysoko płomieni zapaliły się domy: Michała Stolarczyka, Franciszka Więcka i Ignacego Robaka i spłonęły razem ze stosem. Przez trzy dni czarny dym zasłonił niebo nad Bochnią, a języki ognia widoczne były jeszcze w trzecim dniu. Te tragiczne wydarzenia opisał Abraham Sternhell(30):
Poszedł transport do Szebni, a my zostaliśmy do sprzątania trupów i rzeczy pozostawionych w getcie. W sobotę zaczęliśmy zwozić trupy na górkę zwaną Solna Górka. Na rozkaz Millera mieliśmy złożyć wszystkie trupy w odosobnionym domku, a później cały domek razem z trupami spalić. Ułożyliśmy już sporo trupów, aż nagle widzimy jak spod trupów, spod podłogi wyszło pięć osób, które tam były ukryte. (….) OD zatrzymało ich i oddało do dyspozycji Millera, który naturalnie kazał ich rozstrzelać. Wtem nadszedł Haase z nowym rozkazem, aby nie spalić domku, aby wyjąć trupy, rozebrać do naga, zrewidować, pieniądze i kosztowności złożyć do kasy, a trupy spalić na stosie. Kazał mi zebrać cegły, ułożyć cztery podkłady po osiem cegieł, nałożyć deski, na deski trupy, a pod deski słomę. Trupy kazał ułożyć warstwami, żeby się dobrze paliły. Ułożyliśmy stos wysoki na kilka metrów. (….) Stos palił się przez dwa dni. Myśmy stali na boku, pilnowali. Jeśli jakaś część ciała – głowa, ręka lub noga – upadła na ziemię, musieliśmy podnieść i wrzucić do ognia. Dym i swąd palonych ciał był nie do zniesienia, rozchodził się po całym mieście.
Barbara Długosiewicz wspomina:
Ze strychu mojego domu, przy ul. Kolejowej 5, przez uchylone dachówki widziałam płonący stos, Ukraińcy podsycali ogień łatwopalnym płynem i grzebali w nim długimi żerdziami.
140 metrów od tego miejsca stoi Pomnik Ofiar Holokaustu z Bochni i Okolicy wykonany przez znaną rzeźbiarkę Yael Artsi z Izraela ufundowany przez Stowarzyszenie Bocheńskich Żydów w Izraelu, odsłonięty w 2006 r. Po zlikwidowaniu getta w Bochni Gestapo i policja niemiecka zaczęły tropić Żydów, ukrywających się w okolicznych wsiach i lasach.
___________________________________
(30) Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego. Relacje.
Zeznania ocalałych Żydów, sygn. 301/3400, www.sztetl.org.pl
zob. Virtual Sztetl, www.sztetl.org.pl/en/article/bochnia.