PODZIEMNY PARKING – ZDARTA PŁYTA
Już w 2003 roku pojawił się w miejscowej prasie anonimowy pomysł usunięcia pomnika gen. L.Okulickiego z placu jego imienia i urządzenia tam parkingu. Wówczas po zmasowanych protestach środowisk kombatanckich, a głównie 32 organizacji Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej z wielu miast w Polsce, Sybiraków, organizacji harcerskich i wręczeniu ówczesnemu burmistrzowi Bochni czarnej księgi, zawierającej mocne słowa w sprawie planów niszczenia patriotycznej tradycji w Bochni temat został wyciszony przez ówczesnego burmistrza Bochni Wojciecha Cholewę, który na łamach „Kroniki Bocheńskiej” (nr 1/2003) nazwał pomysł wybudowania parkingu czyjąś gierką polityczną i dodał: Pomnik powstał w tym miejscu dzięki olbrzymiemu zaangażowaniu bocheńskich środowisk kombatanckich przy współudziale samorządu i ze składek polskich patriotów z całego świata. Dlaczego mielibyśmy podnosić rękę na taki symbol? Mamy dość problemów do rozwiązywania. Po kilku latach od tej głośnej w mediach sprawie pan Aleksander Rzepecki redaktor nieistniejącej dzisiaj gazety „Moja Bochnia” próbował bezskutecznie sondować opinię społeczną i zachęcać do budowy parkingu.
W jesieni 2011 r. powstało dziwne stowarzyszenie „Związek Bocheńskich Pracodawców”, którego jedynym, jak do tej pory, przejawem działalności, są starania o wybudowanie na placu gen. Leopolda Okulickiego podziemnego parkingu na 450 samochodów. Pomysł ten skrytykowaliśmy w numerze 2/2012 „Wiadomości Bocheńskich” pokazując jego bezsens i szkody dla Bochni i jej mieszkańców, jakie może przynieść jego realizacja.
Zagrożenia i szkody.
Kto odpowie za szkody?
Związek Bocheńskich Pracodawców nie musi zamartwiać się ryzykiem powstania szkód. Nie ma własnego majątku. Poniesie jedynie odpowiedzialność moralną. Gdyby miał za szkody płacić, to ogłosi upadłość i rozwiąże się.Zupełnie inaczej przedstawia się odpowiedzialność Miasta Bochni za powstałe szkody. Miasto Bochnia ma dochody, głównie z naszych podatków. Moralną odpowiedzialność poniosą także mieszkańcy Bochni. To oni będą winni, jeśli w referendum zagłosują za parkingiem. Chcieli przecież parkingu!
Miasto Bochnia nie udźwignie zapewne ciężaru odszkodowań. Będzie przez dziesiątki lat płacić Skarbowi Państwa za zniszczenie zabytkowych podziemi Kopalni Soli i utratę prestiżowego tytułu, który przyciągał turystów, Kurii Diecezjalnej za zniszczenie Bazyliki, Ministrowi Kultury za zniszczenie Szkoły Muzycznej, właścicielom sąsiadujących z placem budynków za szkody w tych budynkach. Co powie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, gdy się dowie, że Bochnia zadrwiła sobie z jego decyzji z czerwca b.r. o utworzeniu w Bochni Szkoły Muzycznej II stopnia? Możemy współczuć tylko nowemu burmistrzowi Bochni, bo nawet pobory będzie musiał mieć niższe niż obecny.
Jak będzie wyglądał wtedy budżet miasta? Może zostaną pieniądze tylko na wynagrodzenia dla burmistrza i jego urzędników (wyłączone spod egzekucji). Nawet radni stracą diety. A co będzie z realizacją zadań publicznych? Będą jeszcze straty natury moralnej i wzajemne oskarżanie się na tle księżycowego krajobrazu. Partnerstwo publiczno-prywatne, w ramach którego budowany ma być podziemny parking, to świetna pułapka na bocheński samorząd poprzez wprowadzenie solidarnej odpowiedzialności dwóch partnerów, jednego wypłacalnego, a drugiego niewypłacalnego. Znakomicie! Może już się niektórzy radni na to nabrali? Może trzeba tupnąć nogą i przypomnieć, co to znaczy władza samorządowa i jakie ma prawa. Kiedy mamy wybór pomiędzy interesem publicznym i prywatnym nie powinno się czekać na rozwój wypadków.
Brak argumentów.
Na argumenty Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej przeciwko budowie podziemnego parkingu zgłaszane dwa lata temu i obecnie (zob.www.bochniacy.pl) Związek Bocheńskich Pracodawców nie odpowiedział ani wtedy, ani teraz. Nie podjął żadnej rzeczowej polemiki. Wolał przeczekać i dopiero na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi rzucić ten mocno już nieświeży (od 2003 roku) temat, jako coś nowego i atrakcyjnego. Zasłonięty tarczą demokratycznej instytucji referendum, nadal próbuje karmić mieszkańców tymi nieświeżymi ogólnikami. A nuż się uda?
Pomysł na referendum.
Bez wdawania się w szczegóły, każdy przyzna, że to świetny i sprytny pomysł. Kto ośmieli się zaprotestować przeciwko demokracji. Vox populi – święta rzecz! Parking dla każdego w centrum Bochni – to piękny slogan, na dodatek wybudowany przez hojnego prywatnego dobrodzieja, który chce dać „wymarzony” prezent dla miasta. Pomysł ten tak długo będzie mamił swoim fałszywym blaskiem i przyciągał do swojego światła, jak długo będzie miał ogólne zarysy. Diabeł tkwi w szczegółach – mówi stare polskie porzekadło. Poznajmy je zatem.
Gdzie są wygodne miejsca parkingowe?
Dlaczego właśnie plac gen. Okulickiego, a nie jakiś inny – dogodniejszy do budowy i bezkonfliktowy – teren został wybrany na podziemny parking? W miejskim planie przestrzennym znajdują się tereny bardzo bezpieczne geologicznie, wygodne dla komunikacji, na które można łatwo wjechać i z nich wyjechać. Są tam parkingi tradycyjne, ale mogą powstać też piętrowe. Burmistrz odpowiadając na nasze pytanie wskazał na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu „ŚRÓDMIEŚCIE” w Bochni uchwalonym uchwałą Rady Miejskiej nr XVII/174/08 z 27 lutego 2008 r. dogodne miejsca parkingowe oznaczone symbolami 1.KP1, 1.KP2, 1 KP.3, 1.KP.4, 1.KP.5, 1.KP.6, 1 KP.7, 1.KP.8, 1.KP.9, 1.KP.10, 1.KP.11, 1.KP.12, 1.KP.13, 1.KP.14, 1.KP.15, a więc plac Bolesława Wstydliwego, tereny w rejonie ul. Floris (tzw. ruski plac), tereny przy ul. Gazaris i Konfederatów Barskich. Dodał, że możliwa jest tam także budowa parkingów podziemnych. Możemy rozszerzyć tę listę o tereny przy t.zw. ulicy Śródmiejskiej, której do tej pory jeszcze nie wybudowano, koło ZUS-u i przy ul. Trudnej, a także tereny prywatne, których właściciele mogliby prowadzić działalność związaną z parkowaniem samochodów. Potrzeba tylko większej aktywności wizji przestrzennej samorządu, aby te bezkonfliktowe tereny mogły stać się parkingami.
Policzyliśmy jakie to są odległości od rynku bocheńskiego. Od ruskiego placu – 250 metrów, od ul. Sądeckiej i t.zw. Śródmiejskiej – mniej niż 100 metrów. To nie są żarty. Każdy może sprawdzić. Dodatkowym atutem – przemawiającym może nawet najbardziej dla młodzieży – jest niewielka odległość tych terenów od Parku Rodzinnego Uzbornia, a zależy nam chyba na tym, aby coraz częściej i coraz więcej ludzi tam przyjeżdżało.
A więc, przy niewielkim zaangażowaniu finansowym, w niedługim czasie można przygotować nowe, tradycyjne miejsca parkingowe w tych terenach dla 350 samochodów, bardzo blisko ścisłego śródmieścia, bez konfliktowania społeczeństwa, bez potrzeby angażowania się w śliskie partnerstwo publiczno-prywatne, bez potrzeby oddawania prywatnemu przedsiębiorcy pięknego i ważnego ze względów przytoczonych wyżej placu gen. Okulickiego, bez balansowania na granicy prawa i bez robienia cyrku z poważnej demokratycznej instytucji jaką jest referendum.
Polityka parkingowa.
Czy ktoś zastanawiał się dlaczego odległy o 250 metrów od rynku parking na t.zw. ruskim placu jest prawie pusty, a rynek bocheński oblepiony samochodami i trudno tam znaleźć wolne miejsca? Trudno zrozumieć dlaczego samorząd nie wypracował do tej pory jakiejś mądrej polityki parkingowej, którą można tworzyć choćby cennikami np. na ruskim placu – za darmo, albo za pół darmo, a w okolicy rynku powinno być bardzo drogo. Efekty będą niezwykłe już w ciągu tygodnia. Miejsca parkingowe dla inwalidów są z reguły puste. Miejsca te mogłyby wykorzystywać także jeżdżące samochodami kobiety w ciąży, jak to funkcjonuje w Rzeszowie. To jeden z ważnych elementów polityki prorodzinnej.
Ponadto samorząd powinien rozwijać komunikację publiczną na terenie samego miasta (meleksy, małe busy) i tworzyć dla niej przyjazny klimat. Obserwujemy przypadki, że z jednego domu np. na Krzęczkowie codziennie wyjeżdża do pracy w centrum ojciec, matka, syn lub córka, a każdy w innym samochodzie i po południu wracają. Czy małe busy kursujące przed pracą i po pracy nie ograniczą ruchu samochodowego? Takie właśnie rozwiązania komunikacyjne są w Kanadzie.
Komu potrzebny jest parking na placu L.Okulickiego?
Odpowiedź na postawione wyżej pytanie nie wydaje się trudna. Po rozejrzeniu się wokół placu każdy zgadnie komu potrzebny jest parking właśnie w tym miejscu. Łatwiej jest przecież ściągać klientów gdy obok jest parking. Czy ma się to odbywać kosztem interesów miasta?
Nie trudno zgadnąć, kto w Związku Bocheńskich Pracodawców odgrywa dominującą rolę. Siedziba Związku także mieści się przy ul. Kraszewskiego. Czy warto wciągać w to wszystko innych członków tego Związku?
Ile będzie kosztowało miejsce w podziemnym parkingu?
Nie łudźmy się, że każdy będzie mógł za nieduże pieniądze zaparkować w podziemnym parkingu swój samochód. Parking nie będzie tani. Zapowiedział to prezes Związku pan Edward Sitko, twierdząc, że Związek przez 30 lat musi odzyskać pieniądze włożone w budowę i eksploatację parkingu. Zapowiedział też w jednym z wywiadów, że miasto ma dać działkę (plac gen. Okulickiego) a całą resztę zrobimy sami.
„Zrobimy sami” to może oznaczać, że sami będziemy ustalać cenniki opłat za parkowanie, sami będziemy rezerwować miejsca parkingowe dla „naszych” potrzeb, wprowadzać tzw. bonusy i inne „zniżki” dla klientów „naszych” sklepów itd. Dawniej znane było powiedzenie „wystrychnąć kogoś na dudka”. Dzisiaj może stać się ono aktualne dla tych wszystkich, którzy nadal wierzą w szczerość pomysłu budowy podziemnego parkingu z pożytkiem dla mieszkańców Bochni i turystów.
Ukryta prawda.
Chociaż trwa już akcja zbierania podpisów za referendum nadal wizja podziemnego parkingu spowita jest w mrokach tajemnicy. „Rzekoma” wizualizacja parkingu, została skopiowana z jakiegoś opracowania i nie dotyczy parkingu na 450 samochodów. Zamiast rozjaśniać sprawę wprowadza się opinię społeczną w błąd. To kolejny haczyk na końcu wędki.
Najpierw pomysłodawcy stanowczo twierdzili, że będzie budowany podziemny parking na 450 samochodów osobowych. Teraz spuszczają z tonu i dodają słowo „około”. Ktoś z kręgów zbliżonych do pomysłodawców ujawnił, że jeśli uda się tam umieścić 150 samochodów, to będzie wielki sukces. Ta skala redukcji może dojdzie nawet do 50 miejsc parkingowych?
Może zainteresowanemu pomysłodawcy taka liczba miejsc parkingowych wystarczy dla jego „biznesu”, ale wtedy cel, do którego zmierza, okaże się całkiem prywatny i każdy powie, że szkoda pięknego placu na coś takiego. Niewątpliwie lepiej brzmi liczba 450 samochodów, bo to jest wabik uzasadniający interes społeczny.
Aby nabić mieszkańców Bochni w butelkę trzeba zaplanować 450 miejsc parkingowych. Jeśli miasto przekaże działkę pomysłodawcy, wówczas po usunięciu pomnika Generała, nastąpi planowana redukcja, a „sztandarowym” hasłem będzie „wielkie ustępstwo dla Bochniaków”. Nie będziemy kopać, wybudujemy taki mały, tradycyjny parking dla naszych potrzeb. Wszystko będzie OK. Nic się nie zawali, ruch turystyczny w kopalni nie ucierpi, a nawet ruch samochodowy będzie mniejszym niż był planowany. Nie będzie tylko pomnika gen. Leopolda Okulickiego i zielonej przestrzeni miejskiej wyrwanej dla prywatnych celów. Te 60 000 zł. wydane na zieleń jakoś się rozliczy. Czy taki jest prawdziwy scenariusz nabicia radnych i nas wszystkich w butelkę? Zobaczymy.
Ile będzie kosztowała budowa podziemnego parkingu?
Pisaliśmy już o tym jakie koszty poniesie Miasto Bochnia i mieszkańcy w związku z fanaberią pomysłodawcy, który musi mieć pod nosem „własny” parking, a także o tym, ile może kosztować miejsce na takim „prywatnym” parkingu. Teraz rozważmy skąd weźmie pieniądze Związek Bocheńskich Pracodawców na taką inwestycję. Chyba sam Związek jeszcze tych kosztów nie policzył, bo nie ma ani Biznes-planu, ani kosztorysu, ani pieniędzy na koncie. Zakładając, że ma powstać piętrowa, podziemna inwestycja na 450 samochodów, to będzie kosztowała kilka, a może kilkanaście milionów złotych. Jeśli doliczymy do tego koszty ekspertyz, koszty szkód jakie w czasie budowy lub po jej zakończeniu się pojawią, Związek powinien zgromadzić na koncie wielokrotnie więcej pieniędzy.
Skąd je weźmie, skoro nie prowadzi działalności gospodarczej, nie składa w KRS sprawozdań finansowych, corocznych bilansów i rachunków zysków i strat. Kredytu również nie dostanie, bo nie ma zabezpieczenia. Pozostaje jedyna możliwość – wielomilionowa darowizna od któregoś z członków Związku lub z zewnątrz. To daje nam dużo do myślenia. Jest jeszcze drugie rozwiązanie – wspomniana wyżej redukcja parkingu do kilkudziesięciu miejsc parkingowych pod gołym niebem, na miejscu usuniętego pomnika.
Moralny aspekt.
Jest jeszcze aspekt moralny całej referendalnej sprawy. Pomysłodawca wysłał do zbierania podpisów za referendum młodzież. Chodząc od mieszkania do mieszkania tłumaczą ludziom, jak to będzie dobrze, kiedy pomnik gen. Leopolda Okulickiego zniknie z placu, czyli z oczu mieszkańców i turystów, a zamiast niego pojawi się wielokondygnacyjny podziemny parking. Te młode osoby zapewne nie robią tego za darmo. Może więc za pieniądze, z uśmiechem opowiadają o usunięciu pomnika Człowieka, który tak mocno związany był z Bochnią, walczył za Ojczyznę, zginął w sowieckich kazamatach i stał się symbolem walki z hegemonią sowiecką.
Jest coś szokującego i haniebnego w całym tym pomyśle angażowania młodego pokolenia do takiego procederu usuwania z historycznej pamięci Bochnian postaci gen. Leopolda Okulickiego. Teraz pomysłodawcy wykorzystują ich młodość, a może jutro, ktoś inny wyżej postawiony zacznie wszystkich przekonywać o potrzebie realizowania tej „tak potrzebnej inwestycji”. A wówczas myśl o „judaszowych srebrnikach” stanie się całkiem aktualna.
Położyć tamę nieodpowiedzialnej inicjatywie.
Trzeba zatem postawić tamę – jeszcze przed ewentualnym referendum – niefrasobliwemu i nieodpowiedzialnemu pomysłowi budowy podziemnego parkingu na placu gen. Leopolda Okulickiego.
W sprawie, w której interes publiczny miesza się z interesem prywatnym, a przykłady podobnych spraw widzimy w Polsce mnóstwo, bliżej i dalej, Burmistrz i PT Radni królewsko-górniczego miasta Bochni obowiązani są badać wszystkie okoliczności, żądać od pomysłodawcy szczegółów w postaci Biznes-planu, stosownej dokumentacji wiarygodnych ekspertów, wskazania i udowodnienia pochodzenia środków na tę inwestycję już teraz, bo bez tego, referendum stanie się hiperboliczną bzdurą kompromitującą nasze Miasto.
Zarząd Główny Stowarzyszenia Bochniaków
i Miłośników Ziemi Bocheńskiej