Od 1997 r. 12. maja jest dniem pamięci o ofiarach Zbrodni w Ponarach. Ta pamięć w szczególny sposób kultywowana jest przez Stowarzyszenie Bochniaków, które w 2011 r. ufundowało tablicę upamiętniającą to tragiczne wydarzenie.
Niestety w tym roku, ze względu na prace związane z pielęgnacją zabytkowego drzewostanu cmentarza św. Rozalii, nie mogliśmy zapalić znicza pamięci pod pomnikiem, jednak nie zapominamy o ofiarach zbrodni i ich pamięć chcemy uczcić niniejszą publikacją.
Zbrodnia Ponarska i Bochnia mają jeden wspólny mianownik – osobę o. Władysława Całki. Z okazji kolejnej rocznicy tych wydarzeń ponownie publikujemy tekst autorstwa Janiny Kęsek i Grażyny Potępy, który pierwotnie ukazał się na łamach naszego kwartalnika Wiadomości Bocheńskie (zima 2011).
Ojciec Władysław Całka
Władysław Całka urodził się 4 listopada 1897 r. w podbocheńskiej wsi Kolanów, gdzie rodzice Andrzej i Katarzyna Więcek posiadali niewielkie gospodarstwo. Ochrzczony został 10 listopada 1897 r. w kościele św. Mikołaja w Bochni. Wychowywany był w atmosferze religijnej co niewątpliwie zaważyło później na wyborze jego drogi życiowej. Matka Władysława wpoiła mu we wczesnym dzieciństwie kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Po ukończeniu szkół w Bochni Władysław, za namową stryja księdza Alojzego Całki, podjął
decyzję o wstąpieniu w październiku 1912 r. do Zgromadzenia Redemptorystów w Tuchowie. Śluby wieczyste złożył 2. sierpnia 1921 r., a święcenia kapłańskie przyjął w Tuchowie 28. czerwca 1925 r. Pierwszymi placówkami, gdzie skierowano go po studiach, były Kraków i Toruń. Podczas pobytu w Krakowie był spowiednikiem i kierownikiem duchowym Rozalii Celakówny, obecnie sługi bożej.
W 1937 r. wyjechał do Wilna, gdzie redemptoryści zakładali nową placówkę klasztorną. Wybuch drugiej wojny światowej pokrzyżował plany związane z budową kościoła klasztornego i rozwinięciem działalności misyjnej. W marcu 1942 r. zakonnicy, a wśród nich o. Władysław Całka, zostali aresztowani i osadzeni w więzieniu na wileńskich Łukiszkach. Podczas pobytu w więzieniu o. Władysław prowadził dziennik, który zachował się i jest obecnie w posiadaniu rodziny. Zapiski więzienne prowadzone w małym kieszonkowym notesie zajmują 57 kart i obejmują czas od 26 marca do 9 lipca 1942. Tekst pisany jest ręcznie ołówkiem kopiowym. Jest on niezwykłym źródłem historycznym i prawdopodobnie jedynym zapisem więziennej
codzienności na Łukiszkach, martyrologii duchowieństwa polskiego na Wileńszczyźnie w tym czasie oraz
świadectwem wiary uwięzionego kapłana. Wielu współwięźniów o. Władysława, którzy w jego dzienniku wymieniani są z nazwiska, wywożonych było na śmierć do Ponar pod Wilnem. O. Władysław nie pisze wprost o Zbrodni Ponarskiej i trudno powiedzieć na ile był wówczas świadomy masowych mordów dokonywanych na Polakach, Żydach, Białorusinach i przedstawicielach innych narodowości na Wileńszczyźnie.
Rzeź w Ponarach
Ponary to miejsce największej kaźni na Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej gdzie w latach 1941-1944 rozstrzelanych zostało około 100 tys. osób. Była to kiedyś podwileńska miejscowość letniskowa, położona wśród wzgórz pokrytych pięknym lasem – obecnie włączona w obręb miasta. Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Wilna władze zaplanowały wykorzystanie słabo zaludnionego terenu do budowy bazy paliw płynnych dla powstającego w pobliżu lotniska. Wykopano sześć ogromnych dołów o głębokości 5-7 m i średnicy 25-30 m. Budowę przerwał wybuch wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 r.
Niemcy po wkroczeniu do Wilna 23 czerwca 1941 r. zwrócili uwagę na ogromne doły zlokalizowane w lasach w słabo zaludnionym terenie, które idealnie nadawały się do zaplanowanych przez nich akcji eksterminacyjnych.
Do przeprowadzenia akcji powołano specjalny ochotniczy oddział litewski Ypatingas Burys, który w założeniu miał liczyć około 50-60 członków, jednak Litwinów chętnych do rozstrzeliwania ludzi było tak wielu, że oddział rozrósł się do ponad 500 osób.
Pierwsza egzekucja w Ponarach miała miejsce 11 lipca 1941 r. W Ponarach zamordowano polską elitę kulturalną i intelektualną Wilna – profesorów Uniwersytetu Wileńskiego, naukowców, nauczycieli, księży, prawników, lekarzy, duże grupy młodzieży wileńskiej oraz członków konspiracji Polskiego Państwa Podziemnego, Armii Krajowej, Związku Wolnych Polaków oraz innych organizacji. W czasie egzekucji nad dołami śmierci litewskie oddziały, tzw. strzelcy ponarscy, słynący z wyjątkowego okrucieństwa, byli z reguły pijani i okrutnie znęcali się nad więźniami. Kazali rozbierać się do naga, okaleczali, szczuli psami, rannych wrzucano do dołów, gdzie dusili się pod stertą zabitych…
Pani Helena Pasierbska w swej książce Wileńskie Ponary pisze: „potocznie używane słowo
rozstrzelanie nie jest adekwatne do tego co działo się z Polakami przywiezionymi do kaźni…
niecelne trafienia powodujące długotrwałe konanie…
torturowanie przed końcowym
momentem egzekucji…
pogardliwe traktowanie skazańców…
zasługują na określenie „mordowania”.
Natomiast okaleczanie ciał oraz rozbijanie kolbą karabinów głów nieżyjących już Polaków świadczą o niesłychanym barbarzyństwie szaulisów”.
W 1943 r., wobec przepełnionych już dołów śmierci, zarządzono spalenie zwłok, co miało na celu nie tylko częściowe opróżnienie dołów, lecz także zatarcie śladów bestialskiej działalności oprawców. Wyznaczono do tego osiemdziesięcioosobową grupę więźniów, przetrzymywanych w jednym z dołów, w którym zbudowano coś w rodzaju prymitywnego bunkra.
Od grudnia 1943 r. do kwietnia 1944 r. wydobyto i spalono około 68 tys. zwłok. 15 kwietnia 1944 r. więźniowie z bunkra, mimo straży i wielu zabezpieczeń uciekli przez tunel wydrążony gołymi rękami w dnie dołu. Uratowało życie 13 z nich i po wojnie złożyli swoje zeznania na temat Ponar. Ostatnia
egzekucja w Ponarach odbyła się 5 lipca 1944 r., a w nocy z 6 na 7 lipca rozpoczęło się powstanie wileńskie. Głównym świadkiem bestialskich mordów był Kazimierz Sakowicz, mieszkaniec Ponar, dziennikarz i AK-owiec. Kazimierz Sakowicz zginął 5 lipca 1944 r. z rąk tzw. „nieznanych sprawców”
i jest pochowany na Rossie jako żołnierz AK.
W czasach PRL-u nie wolno było mówić o Ponarach. Dopiero po 1990 r. rodziny ofiar ponarskich z inicjatywy Heleny Pasierbskiej założyły Stowarzyszenie „Rodzina Ponarska”, które prowadzi akcję upowszechniania wiedzy o kaźni ponarskiej. W Ponarach powstało miejsce pamięci – granitowy pomnik przystosowany do odprawiania polowych mszy św., otoczony murem, na którym umieszczone są tablice z nazwiskami kilkuset ofiar zbrodni. W Warszawie, na Powązkach, znajduje się Krzyż Ponarski oraz tablica informacyjna, zaś w kościołach kilkunastu miast Polski zostały wmurowane tablice upamiętniające ofiary Ponar.
Ponary i Wileńszczyzna, a Bochnia
Niewidomo czy wśród ofiar Zbrodni Ponarskiej byli bochniacy. Nie jest to wykluczone, ponieważ w Wilnie była dość duża grupa osób z Bochni i powiatu bocheńskiego (głównie byli dawni żołnierze Legionów Polskich, wówczas już Wojska Polskiego), która zawiązała w Wilnie oddział Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Wileńskiej.
Inauguracyjne zebranie tego koła odbyło się na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w 1938 roku. We władzach Koła Wileńskiego zaangażowani byli: kapitan Józef Rajca, kawaler orderu Virtuti Militari V kl. urzędnik Ministerstwa Poczt i Telefonów, dr Józef Sułek z Dyrekcji Kolei Państwowych oraz Franciszek Stahl, urzędnik skarbowy.
Koło Wileńskie utworzyło kilka placówek, z których najlepiej zorganizowana była placówka w Słonimie, gdzie stacjonował 80 p.p. 20 dywizji Wojska Polskiego. W skład tej placówki wchodzili oficerowie tego pułku: mjr Leno, kpt. Karol Babraj, kpt. Zenon Sawka, por. Leon Mączka, kpt. Podołowski, por. Franciszek Słonina. W placówce w Grodnie działali bochniacy- oficerowie Wojska Polskiego mjr dypl. Władysław
Krogulski, mjr Leon Matolski (zginął w Katyniu), por. Stanisław Piwowarczyk (zginął w Katyniu) i prof. Andrzej Rokosz.
Z kołem wileńskim był także związany kpt. Mieczysław Golas, pełniący wówczas obowiązki dowódcy żandarmerii wojskowej w Białymstoku, płk. Mieczysław Piekło, dowódca dywizjonu artylerii lekkiej Łuck-Równe, Zygmunt Landfisch, sędzia powiatowy w Lidzie, Henryk Sowa i Ludwik Rajca nadleśniczy w Łucku.
O. Władysław Całka mógł zginąć w Ponarch wraz z innymi współtowarzyszami z więzienia. Szczęśliwie jednak dzięki staraniom prof. Janiny Hurynowicz, wybitnego polskiego neurologa i psychiatry, oraz prof. dr Kazimierza Pelczara, onkologa, prezesa Wileńsko-Nowogródzkiej Izby Lekarskiej, został zwolniony w dniu 24 lipca 1942 r. Po uwolnieniu z więzienia na Łukiszkach o. Władysław powrócił do klasztoru i zaangażował się w działalność konspiracyjną wileńskiej organizacji AK. W 1945 r. został zmuszony
wraz z innymi redemptorystami do opuszczenia Wilna. Pracował kolejno w Zamościu, Paczkowie, Warszawie, Gliwicach i Bardzie Śląskim, gdzie zmarł 7. grudnia 1969 r. Na prośbę
rodziny pochowany został w Bochni na cmentarzu św. Rozalii.
Ustawienie w pobliżu grobu o. Władysława Całki tablicy poświęconej Ofiarom Zbrodni Ponarskiej uświadomi społeczeństwu miasta zbrodnię ludobójstwa popełnioną w podwileńskich Ponarach w latach 1941-1944.
W tekście wykorzystano ulotkę „Ponary-miejsce zbrodni ludobójstwa” opracowana przez p. Renatę Buśko i p. Jana Flaszę.